Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Wygnany Książę - Rozdział I - Życie w Menzoberranzan
Urodziłem się 20 lat po założeniu przez mojego ojca Domu Farrezion. Wtedy, kiedy ród przeżywał swój rozkwit, szybko rosła jego siła gospodarcza i militarna. Nic dziwnego, gdyż była to jedyna taka rodzina, gdzie na czele stało zgodne i kochające się małżeństwo. Moi rodzice poznali się przypadkowo. Tenebris był kapitanem w Szarej Gwardii, jednej z najlepszych elitarnych jednostek bojowych w Mezzoberanzan, Elminar była aktorką, zawód rzadki w drowiej społeczności. Wystawiała z grupą „Karmazynowy Bukiet”, w której znalazła się przez zrządzenie losu. Byli jedną z trzech konkurujących ze sobą trup teatralnych w Mezzoberanzan. Grupa w której grała moja matka, była najlepsza. Mówili, że to właśnie dzięki niej. Swoje sztuki wystawiali na dworze. Za pierwszym razem, gdy książę przyjmował „Karmazynowy Bukiet” widownia oniemiała z wrażenia. Sztuka napisana przez nich samych o epickich zmaganiach bohatera, niezwykle przypadła do gustu władcy. Od tego czasu książę był mecenasem grupy „Karmazynowy Bukiet”. Tenebris był na tym pierwszym przedstawieniu ponieważ służył w straży książęcej, a więc widział wszystko z bliska i ze szczegółami. Elminar go pociągała. Przez cały czas jego oczy wodziły tylko za wiodącą aktorką, długowłosą drowką o szmaragdowych oczach. Elminar też widziała jak rycerz Szarej Gwardii na nią spogląda ukradkiem, jak jego oczy podążają za jej ruchami.
Kolejne przedstawienie było równie udane. Po występie, gdy Elminar wróciła do swojego pokoju czekała tam już na nią niespodzianka. Na łożu leżał medalion, list i róża z powierzchni. Jeszcze tej nocy spotkali się przy świetle księżyca wśród drzew w opuszczonej, zapomnianej kaplicy. Tam też spędzili ze sobą całą noc. To było ich pierwsze spotkanie tylko we dwoje. Od tego czasu Tenebris towarzyszył księciu na każdym przedstawieniu i po każdym dwie ciemne postacie zjawiały się u progu zapomnianej kapliczki na powierzchni.
Dnia 8 po Middanne Mezzoberanzan, dom Irathis przypuścił atak na dom Morior. Od dawna zwaśnione rody rzuciły się sobie do gardeł. Miasto spłynęło krwią mrocznych elfów. Po ulicy biegali żołnierze i zabójcy obu rodów. Walki można było zobaczyć na każdym rogu miasta. Szara Gwardia, pod przywództwem Toskana, starego mistrza gildii, dołączyła się do zwolenników Morior, wbrew postanowieniom gildii. Tenebris razem ze swoim odziałem usuwał zwolenników domu Irathis. W jednej walce na placu Karrewost, poległ Toskan, oddając swoją władzę najwyższemu stopniem kapitanowi - memu ojcowi Tenebrisowi Farrezionowi. W tym samym momencie zmienił on stosunki dyplomatyczne Szarej Gwardii i przyjął stanowisko neutralne. Szarzy przyłączyli się do neutralnego domu Maerdynn, chroniąc ich pałac przed zamieszkami. W pewnej chwili do ojca doszła wieść o zaatakowaniu teatru „Karmazynowego Bukietu”. W jednej chwili cała Szara Gwardia udała się w kierunku tego budynku. Ludzie Tenebrisa wiedzieli kto jest wewnątrz. W porę wpadli na scenę, gdyż Assasyni domu Irathis właśnie zabijali po kolei wszystkich aktorów. Na szczęście Tenebris odnalazł Elminar, a teatr został odbity. Pierwszy dzień zamieszek przyniósł ogromne straty miastu i rodom walczącym. Następnego dnia trwały jeszcze walki między nimi, ale było one już znacznie słabsze. Trzeciego dnia sprzymierzone siły Szarej Gwardii i Domu Maerdynn spacyfikowały pozostałe jednostki Irathis i Morior. Dom Maerdynn, z hrabią Kraenellem Maerdynem na czele, przejął władzę w Mezzoberanzan. Ojciec mój, jako przywódca Szarej Gwardii i sojusznik Maerdynów, zasiadł w pałacu razem ze swoją kochanką Elminar. Niedługo po tym odbyła się ceremonia zaślubin Elminar i Tenebrisa. Wpływy rodziny Farrezion powiększyły się, a Kreanell zezwolił na założenie domu Farrezion pod skrzydłem swojej dynastii Maerdynn. Tak oto powstał Dom Farrezion, opierający się, poza naszą małą rodziną, na zaufanych przyjaciołach ojca, członkach Szarej Gwardii. Matka nie porzuciła swoich upodobań aktorskich. Chociaż więcej czasu poświęca na politykę rodu, założyła nawet własny teatr, gdzie przeniosła się grupa „Karmazynowy Bukiet”. Elminar stała się żelazną dyplomatką i to między innymi jej zawdzięcza się tak szybki wzrost siły rodu. Ojciec tymczasem szkolił Szarą Gwardię na najlepszą elitarną jednostkę drowów, poza tym tworzył też większe oddziały regularnych wojowników, Arachnis. Domy Maerdynn i Farrezion połączył równy sojusz. Wspaniale rządzony przez zgodne małżeństwo, dom Farrezion posiadł dużą siłę gospodarczą i militarną, a nasz ród stał się zbrojnym ramieniem Maerdynn. Pamiętam nieliczne kłótnie z mojego domu rodzinnego, lecz zazwyczaj były one błahe. Wychowywałem się wyłącznie pod opieką matki i dwórek do 20 roku życia. Od tamtych urodzin zacząłem przebywać więcej z ojcem w jego wolnych chwilach. Dorastałem na dworze, gdzie nie brakowało osób takich jak ja. Biegałem po pałacu, poznawałem dwórki i rozrywki dworskie. Grałem na lirze, przesiadywałem w bibliotece, odbierałem nauki. Tak upłynęło mi dzieciństwo. Gdy miałem już 40 lat, zacząłem pojawiać się w garnizonie Szaro-Gwardzistów. Na początku nieufnie na mnie patrzyli, gdyż raczej im przeszkadzałem, ale nie mogli mi nic powiedzieć, ponieważ byłem synem ich dowódcy. Po pewnym czasie zaczęli się przyzwyczajać do mnie. Jako syn dowódcy mogłem chodzić na treningi i ćwiczenia. Starałem się trzymać z boku i nie przeszkadzać gwardzistom. Z czasem jednak zaczęli akceptować moją obecność jako swojego chłopca, zaczęli mi pomagać i ćwiczyć ze mną. Oczywiście mój ojciec nie miał o tym pojęcia. Wiedział jedynie, że szwędam się po siedzibie Gwardii i od czasu do czasu przychodzę na ich prelekcje, wykłady i treningi. Ja tymczasem trenowałem pod bacznym okiem gwardzistów. W tym okresie mego życia matka uczyła mnie dworskiej etykiety, poruszania się w sferze polityki, intrygi czy romansu. Uczęszczałem na nauki do wielu innych nauczycieli, jeden uczył mnie kaligrafii, inny logiki a jeszcze inny kartografii. W tym samym czasie pod okiem Szaro-Gwardzistów doskonaliłem swoje umiejętności bojowe. Moje życie kręciło się między już przyjaznymi mi żołnierzami elitarnej jednostki ojca, a dworem. To na nim poznałem mojego pierwszego druha i przyjaciela, Syrionna Syrakusa. Był on jednym z dworzan, krewnym domu Maerdynn, a więc i sojusznikiem. Po pewnym czasie znajomości, staliśmy się nierozłącznymi kompanami. Razem jeździliśmy w audiencje, razem przyjmowaliśmy posłów, oczywiście jako uczniowie mojej matki i zawsze w jej obecności. Staliśmy się mimo swojego młodego wieku osobami zauważalnymi w politycznym świecie dworu. Miałem wtedy koło 100 lat. Z biegiem czasu mój ojciec zauważył oczywiście, że biorę aktywny udział w życiu Szarej Gwardii. Byłem stałym bywalcem w ich siedzibie. Na dworze nabywałem coraz to nowych umiejętności, poznawałem historię moich przodków oraz obrazy świata zewnętrznego, powierzchni. Do grona moich przyjaciół zaliczyłem wówczas jeszcze jedną osobę. Był nim stary mistrz fechtunku, Televir Rauzerbach, jeden z najlepszych kompanów ojca i jednego z najlepszych żołnierzy Szarej Gwardii, a zapewne i całego Podmroku. To głównie on zachęcał mnie do wytrwałego treningu walki, gdyż widział we mnie duże możliwości. Powiedział mi kiedyś, że będzie ze mnie nie lichy szermierz, może nawet taki jak on, albo Tenebris. Gdy miałem 110 lat zaczęto mi przedstawiać dziewczęta w moim i młodszym wieku, z którymi potencjalnie mógłbym się pobrać. Oczywiste było, że żadna z nich nie miała być moją przyszłą żoną, a przedstawienie tych dziewczyn miało być jedynie gestem przyjaźni w kierunku innych rodów. Od tego czasu coraz bardziej byłem wplątywany w politykę. Rzadziej niż wcześniej, udawało mi się zjawiać w siedzibie Szarej Gwardii, coraz rzadziej ćwiczyłem u boku Televira. Na szczęście w życiu dworskim towarzyszył mi Syrionn i moja matka. Mój ród zyskał w tym czasie ogromną siłę. Dorównał, a nawet przewyższył niektóre stare rody. Dnia 8 po Aperrweane Domu Maerdynn umarł otruty Hrabia Kreanelle. Wraz ze śmiercią charyzmatycznego i lubianego władcy Mezzoberanzan i Domu Rządzącego, ród Maerdynn pogrążył się w sprzeczkach i kłótniach o nowego elekta. W końcu nie znajdując w swoim rodzie godnego następcy, posłowie rodu Maerdynn oddali władzę w ręce powszechnie szanowanego w mieście mojego ojca. Trzeciego dnia po śmierci Hrabiego Maerdynn’a, na tronie zasiadł równie dostojny Książę Tenebris Farrezion. Ten dzień diamterlanie zmienił losy rodu Farrezion.
Jeszcze tego samego wieczora, kiedy nowy władca przyjmował posłów, zjawili się w naszym pałacu Assasyni. Zaatakowali trzy najważniejsze osoby w rodzie, Księcia, jego żonę i następcę tronu. Tenebris bez większych problemów poradził sobie z atakiem kilkuosobowego komanda, szczególnie że miał przy boku dwóch zaufanych Gwardzistów, mistrzów miecza i fanatycznie lojalnych wojowników. Pani Elminar została uratowana przez czekających nieopodal Gwardzistów. Ja zaś zostałem osłonięty piersią jednego z najlepszych szermierzy jakich ta ziemia nosiła. Televir, przyjaciel ojca zasłonił mnie przed śmiercionośnymi bełtami. Nie udało się go odratować, trucizna przyniosła mu śmierć tuż po tym, jak rozprawił się z napastnikami.
W tym samym czasie Dom Morior przypuścił atak na Pałac Maerdynn. Zajęte zostały wszelkie przedsiębiorstwa gospodarcze i siedziby naszego sojusznika. Ród Morior dał im szansę wykupienia neutralności za ogromną kwotę i duże profity z działalności Maerdynn. Stało się tak, gdyż Szara Gwardia i Arachnis musiały odeprzeć znacznie większe siły i nie mogły zanieść im swej pomocy. Sprzymierzone potajemnie z rodem Morior, rody Heressis i Malacci zaatakowały wszystkie siedziby Gwardii oraz rozniosły w proch Arachnis. Zaatakowały też dom Farrezion. Pałac Smoka, jak nazywali niektórzy nasz dom, padł pod naporem szturmu. Ci którym nie udało się uciec zostali brutalnie zaszlachtowani. Ja, wraz z ojcem i matką uciekłem do kryjówki Szarej Gwardii. Było to jedno z licznych tajnych miejsc, gdzie powinna się zebrać Szara Gwardia w nagłym wypadku. Nikt się jednak nie stawił. Ktoś musiał zdradzić, bo po pewnym czasie do naszej siedziby wpadło komando Assasynów Morior. W walce zostaliśmy rozdzieleni. Ojciec bronił wejścia, a ja miałem bronić matki. Niestety, pod naporem napastników i w wirze walki straciłem z oczu rodziców, podparty gdzieś do muru zdołałem uciec sekretnym tunelem. Jakiś czas potem spotkałem się w kolejnym wyjściu awaryjnym z moim ojcem. Był lekko ranny, ale nie wiedział gdzie jest matka. Przez następne dwa dni nie wychodziliśmy z ukrycia poza małymi wypadami próbując wywiedzieć się czegoś o Elminar. Ten czas spędziłem wyłącznie z ojcem. Nigdy go nie znałem od tej strony. Nie był już co prawda wpływowym księciem, ale nadal biła z niego władza i godność. Nawet wtedy gdy jadł suszone mięso i przegryzał sucharami, które znaleźliśmy w kolejnej kryjówce Szarej Gwardii. Opowiedział mi wtedy dużo o swojej przeszłości, o przeszłości naszego rodu i naszej rodziny. Mówił bardzo dużo o Elminar, o tym jaka była za młodu, jak się poznali. Opowiadał jaką wspaniałą była aktorką i mówił co do niej czuje, o tym jaka była dla niego na początku. Otworzył się na mnie bardziej jak na spowiednika, niż jak na syna, gdyż wyczuwał instynktownie swój kres. W końcu dowiedzieliśmy się o tym, że Elminar więzi Hrabia Izyjan Morior. Ojciec wpadł w furię i nie bacząc na niebezpieczeństwa tej samobójczej akcji, udał się w stronę jego pałacu. Poszedłem za nim. Cudem i z niemałym wysiłkiem dostaliśmy się do sali tronowej. Tenebris sam, w szale, powalił strażników Hrabiego. Ja skoczyłem ku matce i zabiłem strażnika, który jej pilnował. Tenebris tymczasem rzucił się na Izyjana przegryzając mu krtań. Mieliśmy wtedy chwilę spokoju. Matka została jednak otruta i zostało jej niespełna parę godzin życia. Z dołu było już słychać nadciągającą straż. W jednym momencie ze wszystkich drzwi wpadli Assasyni rodu Morior, z Eremirem Moriorem na czele, synem hrabiego. Eremie, widząc martwego ojca wpadł we wściekłość. Zaatakowali nas z ogromną siłą. Ojciec bronił matki nie dopuszczając ani jednego o krok, a ja starałem mu się z całych sił pomóc. W pewnym momencie matka wydała jęk bólu, ponieważ dostała zdradziecki sztylet pod żebra. Ten moment, w którym nie mogłem się ruszyć zapadł mi w pamięć jak żaden inny. Matka rzuciła mi sakiewkę, ojciec pchnął mocno w ścianę. Przebijając iluzję, wpadłem w jakiś gładki tunel. Za sobą zobaczyłem jeszcze jak ojciec zabija Eremira i broczy krwią z wielu ran. Ześliznąłem się w dół, słysząc jak tunel za mną się zapada. To była droga tylko w jedną stronę. Na końcu zaś był portal, który przeniósł mnie w następny rozdział mojego życia. Tak zaczął się dzień moich sto dwudziestych pierwszych urodzin...
Diakonis. |
komentarz[14] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Wygnany Książę - Rozdział I - Życie w Menzoberranzan" |
|
|
|
|
|
|
|