Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Talizman Reinkarnacji
Słowo wstępu:
Przedmiot nie jest Artefaktem, ale jest dosyć potężny i niejednokrotnie może zmienić losy bitwy na korzyść graczy, lub osoby która będzie go dzierżyć. Wskrzeszenie zaraz po śmierci, to w końcu nie byle co, prawda? Polecam dla graczy zaawansowanych, na poziomach 13 i wzwyż. Przedmiot można kupić, jednak nie zrobić, nie mając odpowiedniej wiedzy... duchowej. Kupno nie jest szczególnie trudne, każdy czarodziej, bądź kapłan na poziomie 18 i wzyż powinien mieć taki przemiot "na magazynie" ;).
Historia:
Biegł szybko. Tak szybko jak tylko mógł. Mokre, gliniane dachówki wydawały głuche odgłosy pod jego stopami. Wiatr i deszcz uderzały mocno o jego ciało. Jego ubranie było już dawno przemoknięte. Wielkie ostrze jakie dzierżył na plecach ociekało świeżą krwią ofiary, jednak było jej coraz mniej na skutek szalejącej wokół nawałnicy. Nie mógł ich zgubić. Wciąż byli za nim. Zeskoczył na dół, z łatwością wylądował na ziemi, nie tracąc równowagi, pomimo dużego ciężaru ekwipunku jaki miał ze sobą. Jeden ze strażników potknął się i spadł niefortunnie na dół, łamiąc sobie kark i liczne kości. Drugi jednak wylądował prawie za nim. Mięśnie nie wytrzymały jednak nacisku zbroi i mężczyźnie pękła kostka. Człowiek o szarych włosach uśmiechnął się pod maską. "Dwóch z głowy..."- pomyślał.
Za jego plecami rozległy się liczne krzyki. Kolejni prześladowcy już go gonili. Nie zważając na nich ponownie zerwał się do biegu. Obok niego świsnęło kilka strzał, jednak wiatr i deszcz działały na jego korzyść. Biegł pośród licznych zabudowań, jego stopy spowalniane przez błotniste ulice. Pomimo jego zręczności i gibkości, pałacowa straż cały czas dyszała za jego plecami. Gnając do przodu z rozczarowaniem spojrzał na swoją rękę i widniejący na niej pierścień. Mętny kamień po jego środku wskazywał wyczerpanie wszystkich ładunków... przynajmniej na dziś. Obok niego ponownie przeleciało kilka pocisków. Jakiś żołdak przycelował dość blisko i zerwał mu szal z twarzy, odsłaniając jej młode rysy. "Cholerne pałacowe psy..." - rzucił w myślach. Dotarł do jakiegoś rozwidlenia. Niewiele myśląc rzucił się w lewo. Wrzawa jaka cały czas utrzymywała się za jego plecami wskazywała na to, że ściga go straż z całego miasta. Nagle dwóch osiłków zagrodziło mu drogę. Obaj łysi, wąsaci i odziani w zbroje ze złotymi grawerunkami i symbolem tutejszej władzy. Nie zaprzestał biegu. Rzucił się na nich i dobywszy w locie wielkiego kawału żelastwa jaki dzierżył na plecach, ciął. Dwa ciała uderzyły o glebę. Jednak w czterech częściach. Wnętrzności przedstawicieli władzy zmieszały się z błotnistą ulicą tworząc krwawą i groteskową papkę. Ich oczy i twarze, wykrzywione w przeraźliwym grymasie, patrzały bezemocjonalnie na nadbiegających towarzyszy. Nawet go nie zranili. W duszy śmiał się cicho z ich głupoty i braku wyszkolenia. Gdzieś z tyłu za nim, młoda, piękna kobieta, o czarnych włosach, biegła z wyrazem determinacji na młodej twarzy. Nie zatrzymała się by płakać nad towarzyszami. Jej umysł przepełniały teraz sprzeczne uczucia co do osoby która uciekała przed nimi w mroki nocy. Nienawiść, żałość... miłość. Biegła równie szybko jak on. Zatrzymał się. Ślepy zaułek. Jego myśli opływały w liczne przekleństwa i wyzwiska w stronę bogów. Za nim tarcie pancerzy i sapanie ludzi. Odwrócił się. Około stu ludzi. Przynajmniej tylu mógł dostrzec w tej wąskiej uliczce. Na ich czele młoda dziewczyna. Jej oczy niebieskie, czarne włosy mokre od wody, jednak tworzące piękny obraz na jej młodziutkiej twarzy. Obraz który nie komponował się mile z jej mimiką i odsłoniętą klingą. Przynajmniej dla niego. W drugiej ręce trzymala kuszę. Stała w gotowości. On zaś powoli rozglądał się wokół oceniając swoje szanse.
- To koniec Zack. Zabiłeś go i zapłacisz za swój czyn...
Nawet jej słowa ociekały ponurą determinacją. Kiedyś kochał ten głos. Uwielbiał go. Mógł go słuchać godzinami. Teraz jednak wywoływał w nim smutek i nostalgie. Spojrzał w górę. Uśmiechnął się lekko, ukazując błysk w oku. Ukucnął przygotowując się do skoku. Dziewczyna, widząc to, nabrała w płuca powietrza i wrzasnęła,:
- Zastrzelić!
Sama również wystrzeliła pocisk. Strzały i bełty opuściły bronie z których zostały wypuszczone, przy ponurym wtórze metalicznych cięciw. Wszystkie jednak trafiły tylko w ścianę, która jeszcze chwilę temu znajdowała się za osobą młodzieńca. Wszystkie prócz jednego. Był na dachu. Ze złocią spojrzał na swoją nogę w której zatopiony był bełt. Wściekły złapał go i wyrwał. Czerwona posoka obficie trysnęła na ziemię, on zaś, nie wydał z siebie nawet dzwięku. Zwykły człowiek z pewnością zemdlał by po czymś takim. On był jedynie lekko spowolniony. Jednak wiedział, że w takiej sytuacji jest to jego największy problem. Stojąc na strukturze rozejrzał się. Dostrzegł strome klify na obrzeżach miasta, które wznosiły się na wysokość około 500 metrów. Pomysł w umyśle zaiskrzył, jego usta ponownie wykrzywiły się w uśmiechu. Na dole zaś, dało się słyszeć liczne wrzaski wskazujące na brak organizacji.
- Obejść budynek ! Natychmiast ! Zapewne zaraz będzie po drugiej stronie !
Młoda dziewczyna ewidentnie pełniła funkcję dowódcy. Za chwilę ponownie byli na jego tropie. Jednak tylko dlatego, że tego chciał. Doganiali go. Jednak ten nieprzerwanie parł do góry. W końcu jego oczom ukazał się upragniony widok. Stromy klif, przepaść, pod nim strzępek plaży i bużące się morze. Za nim pogoń. Kolejny raz. Podobna sytuacja. Tym razem przy wtórze licznych śmiechów i złośliwych spojrzeń ze strony strażników. Przed nim około 220 ludzi. Za nim głęboki spad w nicość.
- Tym razem nie uciekniesz. Poddaj się. Obiecuję ci że zostaniesz sprawiedliwie osądzony...
Ten głos. Smutny głos. Przeszłość szumiała dziko w jego głowie. Strażnicy zbliżali się. Ona razem z nimi. Ponura, smutna... gdzie się podziała ta radosna, szczęśliwa, stojąca przy jego boku ? Opamiętał się. Odszedł krok do tyłu. Spod jego stóp opadło kilka kamieni, wskazując na to że jest o krok od nicości. Ku zdziwieniu i przerażeniu strażników ponuro się uśmiechnął. Rozłożył ręce, niczym ptak i... powietrze rozdarł zrozpaczony krzyk:
- Zack! Nie!
Powietrze przyozdobiło kilka, małych łez. Dziewczyna rzuciła się za nim, chcąc go złapać. Nieświadomie jednak sama rzuciła się razem z nim. Chwila przerażenia osób pobocznych. Krótka, jednak treściwa wymiana spojrzeń. Jedno z nich pełne smutku, wzroku pełnego przeprosin, miłości. Drugie z nich przepelnione zdumieniem, po chwili jednak zrozumieniem. Następnie głuche tąpnięcie o piasek i skały gdzieś na dole. Reszta straży podbiegła biegiem do urwiska. Ich cel, jak i przełożona, pozostali teraz jedynie dwoma czarnymi kropkami, na dole, wokół których z wolna rozlewała się czerwona plama. Chwila milczenia, krótki dialog:
- Schodzimy na dół ?
- Po co? Oboje nie żyją. Nikt nie przeżyje upadku z takiej wysokości. Trzeba iść donieść konsulowi, a następnie przysłać służby porządkowe.
- Jestem za.
Kiwanie głów. Powolne, ponure oddalanie się dwóch setek par nóg. Cisza.
W dole dwa serca przestały bić. Cisza. Ciemność. Odgłos łamanego drewna i dym uchodzący z przesiąknietego krwią ubrania mężczyzny. Jasność. Ponowne bicie jednego z serc. Otworzył oczy. Zerwał się z ziemi. Z jego szat wypadły dwie części drewnianej rzeźby, z której jeszcze uchodzily małe strużki kolorowej energi. Złapał się za głowę. Przypomniał wszystko co się stało. Odwrócił. U jego stóp, w kałuży krwi leżała dziewczyna. Jej oczy zamknięte, twarz nadal piękna. Pomimo ciężaru jaki stanowiła zbroja z ciałem, wziął ją na ręce niczym piórko. Pogładził zakrwawiony policzek, uśmiechając się łagodnie.
- Nie martw się Elene, za chwilę wszystko będzie dobrze.
Spojrzał na swoją umorusaną w życiodajnej cieczy rękę. Na palcu, kryształ osadzony w specyficznym pierścieniu odzyskał już swoją barwę. Uśmiechnął się, patrząc jeszcze raz na trzymaną dziewcznynę.
Przekręcił kamień. Zniknął wraz z nią w magicznym błysku światła.
Wygląd:
Zależnie od swojego rodzaju, talizman będzie miał wygląd humanoidalnej figurki, wykonanej z drewna lub żelaza. Przedmiot ten podlega magicznemu nasączeniu magią życia, wobec czemu przy wyzwoleniu jego mocy emanuje lekkim światłem, jak i dymem. Wzdłuż miejsca w którym pęka wyrzeźbiona jest charakterystyczna linia, oczy figurki przeważnie przyozdobione są w jakieś tanie kamienie szlachetne.
Restrykcje:
Przedmiot uaktywnia się natychmiast po śmierci nosiciela. Jest to akcja darmowa. Przywrócona do życia mocą statuetki postać będzie posiadała 10 pw jeśli zastosowała drewniany talizman. Jeżeli posiadała talizman żelazny będzie miała 50 pw. Po aktywowaniu tego przedmiotu, nie jest możliwe zastosowanie podobnego mu, lub drugiego egzemplarza przez 24 godziny. Ponad to, żadne zaklęcia wskrzeszenia, również nie będą działać na bohatera przez cały dzień, chyba, że będzie to moc PROSTO od boga (a nie od żadnego kapłana).
Koszt kupna:
Figurka wykonana z drewna kosztuje 50 tys. sztuk złota, jej metalowy odpowiednik kosztuje natomiast 70 tys. sz. i jest trochę trudniej dostępny.
Justice. |
komentarz[8] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Talizman Reinkarnacji" |
|
|
|
|
|
|
|