..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » MENU

   » OGÓLNE

   » KOMNATA BG

   » KOMNATA MG

   » POLECANE

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Druid Ladirrin


Tekst do ed. 3,5 Dungeons & Dragons



- Poproszę kufel soku z czerwonej hendrii.
- Proszę bardzo. Jedna srebrna moneta.
Mężczyzna wyjął z kieszeni sakiewkę i rzucił na stół monetę. Następnie usiadł w kącie karczmy. Był to wysoki, ok. 180 cm, elf o złotych włosach. Miał na sobie szary płaszcz z błękitnym kapturem, a u boku w pochwie trzymał miecz, najprawdopodobniej sejmitar. Twarz miał bardzo oschłą, bił z niej jakiś smutek, ale także tajemniczość.
- Kto to? – zapytałem siedzącego przy moim stoliku krasnoluda – Znasz go?
- To Ladirrin – przerwał, aby łyknąć piwo – tutejszy druid.
„Druid” – pomyślałem. Znałem kiedyś jednego druida – Dash Rout, złodziej, pijak i wariat. Ale ten wyglądał całkiem inaczej.
W tym momencie weszło do karczmy dwóch mężczyzn: krasnolud i człowiek. Podeszli do stolika Ladirrina.
- Można się dosiąść? – spytał człowiek – Wszystkie stoliki już zajęte.
- Pies cię chędożył? Do elfa ja się nie dosiądę. Choćby mi brodę mieli obciąć.
- Nie musieliby się za bardzo wysilać z tym obcinaniem – powiedział elf z rubasznym uśmiechem na twarzy.
- Co to miało znaczyć? – wykrzyknął krasnolud z nie udawaną złością.
- Chciałem powiedzieć, że nigdy nie widziałem rzadszej brody u krasnoluda, niż ma ten, który stoi przede mną.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. „Rzadkobrody” wyjął swój topór i uderzył nim w stolik Ladirrina.
- Uspokój się Berg! – krzyknął człowiek.
- Jestem spokojny! – i znowu cisnął swym orężem, tym razem w elfa, lecz ten zdołał uchylić się.
„Zyskam przyjaźń druida” – pomyślałem i wyjąłem miecz ruszając w ich kierunku – „Albo zginę”. Walka nie toczyła się na żarty. Druid uchylił się, błyskawicznie wyjął sejmitar i ranił Berga. Człowiek widząc, że chcę pomóc Ladirrinowi podbiegł do mnie i ranił mnie od lewego ramienia do prawego biodra...
Gdy się obudziłem zobaczyłem że w wejściu stoją strażnicy którzy boją się wejść do karczmy, bo w niej stał... niedźwiedź który trzymał w łapach głowę krasnoluda. Po ścianach była rozbryzgana krew. Wszędzie leżały szczątki Berga, tego człowieka który mnie zaatakował i kilku innych, którzy byli w karczmie. Koło mnie leżała akurat czyjaś noga. Reszta, która przeżyła, chowała się za stolikami, a karczmarz chyba uciekł tyłem. W kącie siedział Ladirrin. Siedział ze spuszczoną głową w kapturze i z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Gdy strażnicy zaczęli strzelać z kuszy w niedźwiedzia, druid coś wyszeptał i on, i jego niedźwiedź zniknęli.
- Szukać go bo dupy wam skopię – krzyknął dowódca.
Ale go nie znaleźli...
Rok później wszyscy zapomnieli o sprawie. Jakon wylał mnie z roboty, więc moje siedzenie w Kalor było bez sensu. Postanowiłem ruszyć do sąsiedniego miasta Naa, gdzie mój wuj Alberto Dorte był w radzie miejskiej i pomyślałem, że może da mi jakąś dorywczą robotę. Ruszyłem więc pod wieczór do Naa. Szedłem dróżką, która otoczona była z obu stron lasem i rozmyślałem o pracy, którą miałem dostać. Nagle usłyszałem warczenie, jakby psa. Obróciłem się i zobaczyłem cztery wilki za sobą i po dwa z mojej prawej i lewej strony. Poczułem, że moje pieprzone nogi zaczynają się trząść i uginać. Obleciał mnie taki strach, jak jeszcze nigdy.
- Spokojnie wilczki, spokojnie – uspakajałem – Chcecie troszkę mięska? – zapytałem i wyjąłem z kieszeni kawałek dzika którego ukradłem jednemu właścicielowi masarni.
- Macie, jedzcie spokojnie – powiedziałem ze strachem w głosie i rzuciłem im dziczyznę.
Ale one o dziwo nie rzuciły się na mięso, patrzyły się na mnie dalej, a z pyska lała się im ślina. „No to po mnie” – pomyślałem – „Żegnaj okrutny świecie” – powiedziałem to i wyciągnąłem miecz – „Kilka chyba zdołam utłuc”.
Gdy wyciągnąłem miecz największy z nich rzucił się na mnie. Już miałem wbić klingę w jego serce, gdy usłyszałem krzyk jakiegoś mężczyzny. Wilk zrezygnował z ataku na mnie i zatrzymał się tuż przede mną. Z lasu wyszła zakapturzona postać. Podeszła do jednego z wilków, schyliła się i zaczęła coś do niego szeptać.
- Co ty robisz idioto? – krzyknąłem – One cię zabiją.
Postać chwilę coś jeszcze szeptała i podeszła do mnie.
- Nie zabiją, to moi przyjaciele – powiedziała i ściągnęła kaptur.
To był Ladirrin. Potem krzyknął coś, nie zrozumiałem co, bo to był mieszany jakiś język, z takim jakby szczekaniem. Wiem, że to głupie, ale tak było słychać. Po tej komendzie wszystkie wilki uciekły w głąb lasu.
- Jestem Ladirrin Syn Lasu – powiedział i podał mi rękę.
- Edrill Syn Matki – odpowiedziałem dość trywialnie, ale druid się nie obraził.
- Jesteśmy kwita.
- Jak to? – zapytałem.
- Kiedyś ty mi pomogłeś, a teraz ja tobie.
- Z mojej pomocy niewiele wynikło, a ty uratowałeś mi życie – powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Może i niewiele, ale próbowałeś. Dobrze że nic ci się nie stało.
- Ja też się cieszę.
- Gdzie zmierzasz? – zapytał elf.
- Do Naa. Szukam pracy.
Ladirrin chwilę popatrzył na mnie i powiedział:
- Nadajesz się.
- Nadaję się? Do czego?
- Do pracy ze mną.
- Jakiej pracy?
- Będziesz moim pomocnikiem. Chodź.
Powiedział to i udał się na lewo, do lasu. Ja stałem chwilę i zastanawiałem się o co chodzi.
- Idziesz czy nie? – spytał.
Pobiegłem za druidem. Ladirrin mieszkał w małej drewnianej chacie na środku polany. Mieszkanie było zapełnione różnego rodzaju szafkami z probówkami, książkami i roślinami.
- Jak się tu znalazłeś? – zapytałem.
- Gdzie?
- No tu, w lesie. Jak zostałeś druidem?
- To długa historia.
- Mamy czas.
- Mieszkałem w małej wiosce Royed 30 mil stąd na południe. Mój ojciec był drwalem, a matka... wolę nawet nie mówić kim była. Tylko my i dwóch braci byliśmy elfami w tej wiosce. Byliśmy zawsze wyśmiewani i wytykani. Dlatego nie lubię kiedy ktoś się śmieje z tego, że jestem elfem. Pewnego dnia ojciec dostał od jednego stolarza zlecenie, aby przywiózł mu solidnego dęba. Ojciec wziął cztery muły, wóz i najstarszego brata – Tigoya. W lesie znaleźli piękny dąb. Wysoki na pięć nydarów i obszerny tak, że trzech rosłych ludzi by go nie objęło. Ojciec i brat zabrali się do roboty. Dopiero pod wieczór ścieli drzewo. Wtedy z pnia wyleciał strumień światła. Tigoya bardzo się przestraszył i uciekł. Tata pobiegł za nim, ale stracił go z oczu. Biegł na oślep, potknął się, przy upadku uderzył się w głowę i stracił przytomność. Gdy się ocknął siedziało koło niego dwóch druidów. Okazało się, że drzewo które ściął ojciec było Świętym Dębem z Mglistej Puszczy.
- I co zrobili druidzi? – przerwałem.
- Chcieli go zabić, ale tata płakał i powiedział, że ma rodzinę, żonę i dzieci. Druidzi zaproponowali wymianę: jego życie za najmłodszego syna – za mnie. Ojciec nie chciał się zgodzić, ale bał się o siebie i uległ. Gdy przyszedł do domu zobaczyłem w jego oczach łzy. Kazał mi wziąć ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i iść za nim. Myślałem, że to jakaś zabawa. Weszliśmy głęboko w las. Podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i powiedział „To przeznaczenie”. Nie wiedziałem co to znaczyło. Ojciec kazał mi usiąść na pniu z którego biło jakieś dziwne światło, to był pień Świętego Dęba, i czekać aż przyjdą po mnie panowie – elf przerwał na chwilę, zobaczyłem w jego oku łzę – miałem z nimi iść. Potem rozpłakał się i odszedł. Nigdy więcej go nie widziałem. Tak samo jak reszty rodziny i znajomych. Na wioskę napadła horda orków i nie zostawiła nikogo przy życiu. Druidzi wychowywali mnie, uczyli o przyrodzie i o magii wtajemniczenia. Pewnego dnia spotkałem małego niedźwiadka, który wpadł w pułapkę jakiegoś łowcy. Uwolniłem go, opatrzyłem i nakarmiłem. Od tej pory to był mój najlepszy przyjaciel. Nazwałem go Jakko.
- To ten niedźwiedź który zrobił rozróbę w karczmie?
- Tak. Gdy już zostałem druidem mój przełożony Doheni Czarny Krzew kazał mi się przenieść tu, do Świetlistego Gaju. Znalazłem sobie tą polanę i tu żyję.
- Bogaty życiorys.
- Nie narzekam – odwrócił się i usiadł na ziemi – a teraz porozmawiajmy o twoim wynagrodzeniu za pracę u mnie...

Ladirrin Mężczyzna Leśny Elf Druid 8 Poziomu
KW: 8k8 + 8 (27 pw)
Atrybuty: S 13, Zr 16, Bd 12, Int 10, Rzt 18, Cha 12
Inicjatywa: +3 (zręczność)
Szybkość: 9m
Klasa pancerza: (zbroja skórzana +5, karwasze pancerza +2, pierścień ochrony +1, zręczność +3), Dotyk: 13, Nieprzygotowany: 18
Bazowy atak/ zwarcie: +6/ +7
Atak: Sejmitar +1: +9 wręcz/+4 wręcz (1k6+2/ 18-20 x2)
Przestrzeń/ zasięg: 1,5/ 1,5
Specjalne ataki: -
Specjalne cechy: Niepodatność na uśpienie, + 2 do rzutów obronnych przeciwko szkole oczarowań, widzenie w słabym świetle, więź z dziczą, zmysł natury, zwierzęcy towarzysz, leśny krok, wędrówka bez śladów, oparcie się urokowi natury, kształty natury (3/dzień), kształty natury (duży).
Rzuty obronne: Wytrwałość +7, Refleks +5, Wola +11
Umiejętności: Czarostwo + 11, Koncentracja + 11, Wiedza (natura) +11, postępowanie ze zwierzętami +9, Sztuka przetrwania +13
Atuty: Zapisanie zwoju, tropienie, uniki.
Czary: 6/5/4/4/2
Zdolności czaropodobne: -
Charakter: Chaotyczny Neutralny
SW: 8

Ekwipunek:
Zbroja skórzana +2, Sejmitar +1,
Eliksiry: 8 leczenia lekkich ran, 2 neutralizacji trucizny
Zwoje: 3 leczenia lekkich ran, 2 odporność na żywioły, 2 korowa skóra, 2 płonąca kula, 4 rozmawianie z roślinami
Magiczny ekwipunek: karwasze pancerza +2, pierścień ochrony +1
Zwierzęcy towarzysz: 4 wilki, niedźwiedź brunatny



MadDog.
komentarz[30] |

Komentarze do "Druid Ladirrin"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda
   W którą edycję Dungeons and Dragons grasz?
3.0
3.5
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   R. A. Salvato...
   Forgotten Rea...
   Szpony Larenil
   Leśna Zbroja
   Kamień z Nieba
   Troy Denning ...
   Mistyczny Woj...
   Aramil, cz. I...
   Download
   Na początek

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.043374 sek. pg: