Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Arcymag - podróż
Jeżeli znalazłeś tę księgę i ją teraz czytasz, oznacza to dwie rzeczy. Że ja nie żyję i to schronienie nie jest już tym, czym było kiedyś. Szkoda.
Zastanawiasz się, kim jestem, kim jest ten, o którego życiu zaraz przeczytasz? W sumie to akurat najłatwiej wyjaśnić. Jestem Zarathos, arcymag. I tyle. Bo cóż więcej można powiedzieć? Że jestem wielki, wspaniały i niezwyciężony? Pewnie by można, ale czytałem wiele ksiąg, wiele życiorysów magów, którzy właśnie tak zaczynali swoje wspomnienia. I którzy dawno nie żyli, gdy odwracałem ich pierwszą kartę.
Jestem magiem i jeżeli kiedyś o mnie pomyślisz, nazywaj mnie właśnie tak. Bo magia zawsze była, zawsze jest i zawsze będzie. Nawet jeżeli zabraknie takich jak ja, to magia pozostanie. Zaklęta w życiu kwiatów, w pieśniach o miłości, w tajemnicy głębin morskich. Jestem więc magiem...
Wstęp do „Autobiografii” arcymaga Zarathosa
Eireene wsunęła się cicho do pracowni swojego mistrza i, jak za każdym razem gdy odwiedzała go w miejscu pracy, nie mogła powstrzymać chichotu. Znała Zarathosa od, w sumie od zawsze, a mimo to nadal ją to bawiło. Ciekawe, jaką minę mieliby ci wszyscy tam, w miasteczku, którzy wyobrażali sobie jej pana jako typowego przedstawiciela profesji, czyli unurzanego co najmniej po łokcie w krwi niemowląt i zapijającego ludzki móżdżek, krwią.
Z jednej strony nie dziwiło jej to. Miasto ucierpiało od najazdu jakiegoś nie do końca umarłego typka z kohortą szkieletów jako żołnierzami i teraz ludzie podchodzili do istot takich, jak on z należnym strachem i respektem. I przy okazji nienawiścią. Nic dziwnego, nic nowego.
Z drugiej strony irytujące było to, że Zarathos tyle już razy pomagał miastu, że mogliby chociaż od czasu do czasu okazać trochę zrozumienia i być, chociaż starać się być, miłymi dla osoby, która ratowała ich mienie i majątki, gdy tego potrzebowali. Zapadła dziura i równie zapadli na umyśle mieszkańcy. Pogładziła mokre jeszcze włosy. Robiła sprawunki w miasteczku i jak zwykle komuś udało się w nią trafić zawartością nocnika. Pociągnęła noskiem i skrzywiła się. Miała wrażenie, że nadal czuła to gówno, które na niej wylądowało.
Dziewczyna uszczknęła białą różę z krzaczka zwieszającego się z marmurowej donicy podtrzymywanej przez rzeźbę elficy - nimfomanki, sądząc po tym, co przedstawiała rzeźba (poza elficą). Eireene przyzwyczaiła się już do niej, ale przez parę pierwszych lat od kiedy zrozumiała, co zacz z mężczyznami, rzeźba wzbudzała na jej twarzy rumieniec.
- Nie niszcz kwiatów, tyle razy cię o to prosiłem.
- Wiem, wiem mistrzu - Eireene wpięła różyczkę we włosy i przejrzała się w lustrze wiszącym nieopodal. Lustro służyło do czarów, ale dla mistrza. Ona wolała się przyglądać w krystalicznie czystej powierzchni. - Ale może jej zapach chociaż trochę zabije ten smród.
Zza kotary wyszedł mężczyzna w sile wieku. Zakołysał powoli kieliszkiem, w którym chlupotały resztki wina. - Znowu cię oblali?
Eireene skinęła głową.
- Ale kupiłaś, co trzeba?
- Tak, mistrzu. Służba zaraz przyniesie ci wszystko. Ale...
- Ale?
- Jak ty to robisz, że ciebie zostawiają w spokoju?
- Nie zajmuję się tylko 'światową' magią. - Uśmiechnął się do siebie. - Widzisz, od różnych mądrych bab i wróżów siedzących po wsiach można się sporo nauczyć. Rzeczy, których ta cała – potoczył ręką dookoła – magia nie jest w stanie sprawić. Albo koszta są zbyt duże.
- Od babek zielarek? - Dziewczyna skrzywiła się. Jej mistrz studiował u babek zielarek i jakichś zawszonych pseudo-pustelników doradzających co zrobić, żeby facet sprawdzał się w łóżku? W to nigdy nie uwierzy.
- Ale to ale chyba nie dotyczyło zawartości nocników omijających moją osobę?
- Nie. Kończą się nam pieniądze.
- Tobie. - Zarathos wzruszył ramionami. - Dostałaś tyle pieniędzy, żeby starczyło na całe lato. Jak je wydałaś na drobiazgi, to już twój problem.
- Ceny idą w górę.
- A, o tym akurat wiem. - Mag podszedł do stojącego w roku małego sekretarzyka i z górnej szufladki wydobył sakiewkę. Małą sakiewkę. - Wystarczy na pokrycie różnicy i jeszcze trochę zostanie. Masz więc więcej niż powinnaś potrzebować.
strony: [1] [2] [3] [4] |
komentarz[23] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Arcymag - Podróż" |
|
|
|
|
|
|
|