..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » MENU

   » OGÓLNE

   » KOMNATA BG

   » KOMNATA MG

   » POLECANE

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Opowieści Krasnoluda, cz. 2



Akt IV (wielka potyczka)



Po pożegnaniu Ex'a krasnoludy zamierzały wyruszyć w dalsze poszukiwania. Przedtem postanowili jednak przeszukać jeszcze raz wszystkie namioty i spalić zwłoki goblinów. W namiotach nie znaleźli nic ciekawego oprócz goblińskich broni, które do niczego by się im nie przydały. Poza nimi znajdowały się tam resztki prowiantu i dwa bukłaki piwa. Niestety nie było tego zbyt dużo, gdyż krasnale zdążyły już spożyć znaczna część zapasów wroga, ale było to lepsze, niż nic. Bohaterowie przygotowali konie i ruszyli w podróż. Po drodze kilka razy natknęli się na pojedynczych wrogów, ale na szczęście zawsze wychodzili z walk cało. Za to na drodze spotykali też czasem sojuszników, którzy wspomagali ich w krytycznych chwilach. Skończyły się już jednak tereny, gdzie mogliby liczyć na pomoc. Podróż stawała się coraz trudniejsza i coraz ciężej było znaleźć pożywienie. Oczywiście co jakiś czas udało im się upolować jakiegoś zwierza, ale i tak były to skromne posiłki. O wiele łatwiej było znaleźć wodę, gdyż w pobliżu płynął strumień. Powoli zbliżała się jesień. Dni stawały się coraz zimniejsze, a pogoda utrudniała szybki marsz. Było bardzo deszczowo i wietrznie. Pewnego wieczoru, gdy budowali szałas, ich rumaki nagle uciekły. Krasnoludy stwierdziły, że musiały się one czegoś bardzo przestraszyć. Po niedługiej chwili znaleźli odpowiedź na wątpliwości. Mianowicie w pobliżu stał wielki troll. Jak wiadomo krasnoludy nie cierpią tej rasy w szczególności. Łatwo więc jest się domyślić co zrobili. Bez większego zastanowienia zaczęli strzelać. Niestety strzały nie zadawały mu praktycznie żadnych obrażeń. Nasi bohaterowie nie pomyśleli, że to będzie o wiele cięższa walka od poprzednich w tej podróży. Dla Tharima było to jak dotąd najcięższe starcie. Na szczęście Regan był bardzo doświadczonym wojownikiem – dowodził kiedyś jednym z krasnoludzkich oddziałów. Wiedział więc, że trolle są bardzo głupimi istotami i wiedział jak z nimi postępować. Postanowił że wejdzie na drzewo, a w tym czasie Tharim będzie robił wszystko, aby wróg pod nim stanął. Jak wuj kazał, tak brat zrobił. Pod drzewem doszło do bardzo krwawego starcia między młodszym krasnoludem, a głupim, wielkim trollem. Niestety troll miał ogromną przewagę. Wydawało się, że los mego brata chwieje się na włosku. Wtem nagle wuj wskoczył z drzewa na kark potwora. W swej ręce dzierżył wielki Urgosh, który z całej siły wbił ostrym trzonkiem w głowę potężnego wroga. Bestia wpadła w wielki szał i zaczęła wić się z bólu. Wtedy Tharim miał czas, aby zainterweniować. Wziął swój wielki młot i uderzył nim z całej siły w głowę pochylonego trolla. Wróg stracił równowagę i zaczął się chwiać. Po chwili runął przygniatając swą wielką łapą mego brata. Regan w tym czasie zdążył zeskoczyć z potwora i starał się pomóc bratankowi. Wziął swój topór i użył go jaki dźwigni, dzięki której zdołał przesunąć ogromną rękę. Dobrze, że mu się to udało, bo gdyby nie on, Tharim najprawdopodobniej znalazłby się w agonii. Mimo szybkiej interwencji brat był bardzo ranny. Regan zaniósł go do niedokończonego szałasu i poszedł szukać leczniczych roślin. Dzięki bogu mieli do czynienia z jednym trollem. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby było ich kilku. Po kilku dniach krasnolud doszedł do zdrowia i mogli znów wyruszyć w dalszą drogę. Pogoda do tego czasu się zupełnie zmieniła. Na drzewach zżółkły liście, a temperatura się jeszcze bardziej obniżyła. Bohaterowie powoli zaczęli tracić nadzieję na znalezienie brata. W końcu objechali już większość pobliskich ziem. Zaczęli poważnie myśleć o powrocie do Poddom, ale niestety już bez swoich rumaków, przez co powrót by się o wiele wydłużył. Zupełnie nie spodziewali się, że niedługo wydarzy się coś, co zupełnie odmieni ich plany o szybkim dotarciu do ojczyzny...

Akt V (pewne królestwo i ponowne spotkanie)



Po kilku dniach podróży powrotnej nasi bohaterowie stwierdzili, że zapomnieli jak wrócić do domu. Moi rodacy wyglądali okropnie. Byli strasznie wygłodzeni i ledwo się poruszali, a ich ubrania były całe podarte. Po wielu dniach błądzenia po puszczy. Regan stwierdził, że dzieje się coś dziwnego. Odczuwał wrażenie, że ktoś ich śledzi. W pewnym momencie w kierunku Tharima poleciała strzała. Na szczęście wuj ją zauważył i zdążył odepchnąć bratanka. Krasnoludy z wielkim trudem zdjęły tarcze i zaczęły uciekać. Niestety byli już bardzo zmęczeni i nie mieli siły na to, aby szybko biec. Poza tym wrogowie i tak okazali się być dużo szybsi, a na dodatek bardzo liczni. Niestety naszym bohaterom nie udało się uciec, ani nigdzie schronić. W mgnieniu oka zostali otoczeni przez wielką grupę drowów. Dla krasnali było to coś niezwykłego. Nigdy przedtem nie spotkali tak licznej grupy tej rasy. Nasi bohaterowie zostali szybko związani i wzięci do niewoli. Ciemne elfy zaciągnęły krasnali do swojej siedziby mieszczącej się głęboko pod ziemią. Nieprzyjaciele postanowili zabrać ich do władcy, ale przed tym zamknęli ich w lochu, do którego prowadziła długa droga, wiodąca bardzo głęboko pod ziemię. Drowy są rasą, która bardzo źle obchodzi się ze swoimi niewolnikami, łatwo się więc domyślić, że nasi bohaterowie zostali przez nich nieźle pobici. Dziwicie się pewnie, że nie zabiły ich od razu... Otóż w ich zwyczaju jest jak najdłuższe torturowanie i przetrzymywanie ofiar. Poza tym chcieli, aby niewolnicy porozmawiali najpierw z władcą. W końcu mogli być szpiegami, więc trzeba było z nich wyciągnąć jak najwięcej informacji przed egzekucją. Gdy moi rodacy wreszcie zostali sami, to mogli omówić swoje beznadziejne położenie. Niestety nie mieli żadnych pomysłów na ucieczkę i musieli pogodzić się ze swoim losem. Starali się odnaleźć w tym dobre strony. W lochach dostawali posiłki, co prawda rzadkie i bardzo małe, ale było to lepsze, niż nic. Następnego dnia drzwi lochu się otworzyły. Po drugiej stronie stał strażnik z batem, którym strzelił kilka razy niewolników po plecach. Następnie związał ich, w czym nie stawiali mu żadnych oporów. Drow powiedział im, aby poszli za nim. Krasnoludy domyśliły się, że prawdopodobnie prowadzi ich przed oblicze władcy. Po przejściu wielu ciemnych korytarzy nareszcie dotarli do sali tronowej. Na drugim końcu sali na wielkich czarnych tronach siedziała królewska para. W pewnym momencie do związanych krasnali podeszli strażnicy i zaczęli ich popychać w stronę władcy. Zaczęła się rozmowa z panem owego królestwa, który stwierdził, że nasi bohaterowie są szpiegami, co oczywiście nie było prawdą. Postanowił także, że ukarze ich śmiercią będącą ofiarą dla jego boga. Położenie krasnali było rzeczywiście bardzo kiepskie. Następnego dnia znów przybył po niewolników strażnik, lecz tym razem miał zaprowadzić ich gdzie indziej. Po przybyciu na miejsce moi rodacy stwierdzili, że znajdują się w świątyni i prawdopodobnie zostaną złożeni w ofierze na znajdującym się tam wielkim ołtarzu. Łatwo wyobrazić sobie co odczuwali. Prawdopodobnie zaczęli w myślach odmawiać modlitwy kierowane do Moradina, nie widząc już żadnej innej nadziei. W pewnym momencie na środku kaplicy stanął pewien tutejszy kapłan i zaczął opowiadać znajdującym się tam drowom w jaki sposób jeńcy złamali tutejsze prawo. Chwilę po tym do niewolników podeszli strażnicy i zaprowadzili ich do głównego ołtarza, do którego ich przywiązali. Następnie wszyscy uciekli na górne balkony świątyni, aby stamtąd oglądać egzekucję. Gdy wszyscy byli już na górze, otworzyły się wielkie drzwi na drugim końcu sali. Po chwili wyłonił się z nich wielki, kudłaty pająk, który jest świętym zwierzęciem w religii drowów. Krasnale dotychczas nie wiedziały, że mają zginąć w tak okropny sposób. Należy do tego dodać, że Tharim miał wielką fobię na punkcie różnych pajęczaków. Obrzydliwy pająk zaczął podchodzić do związanych jeńców. Krasnale myślały, że to już koniec, ale byli w błędzie... W momencie, gdy stwór zaczął dobierać się do Regana, z drzwi sali dobiegł znajomy głos. Krasnale domyśliły się, że to Ex przybył z jakiejś wyprawy. Krzyczał coś do swoich rodaków, a w jego głosie słychać było złość. Niestety nasi bohaterowie nie wiedzieli co ich przyjaciel mówił, gdyż korzystał z nieznanej im mowy drowów. Domyślili się jednak, że ma on zamiar ich uratować. W pewnym momencie król zaczął wypowiadać jakieś dziwne słowa, które brzmiały jak magiczna formuła. Potwór momentalnie się odwrócił i zaczął szybko uciekać do bramy, z której przyszedł. W tym czasie Ex podbiegł do krasnoludów i zaczął z nimi rozmowę. Używał do tego oczywiście mowy wspólnej. Powiedział im, że uświadomił królowi, że są oni jego przyjaciółmi i, że zawdzięcza im swoje życie, a także, że bierze za nich całą swą odpowiedzialność. Król powiedział, że rozkaże pająkowi odwrót tylko pod jednym warunkiem - krasnoludy nie mogą opuścić domu Ex’ a na czas pobytu w owym państwie, chyba, że związani i pod opieką strażników. Mimo wielu zakazów jeńcy byli bardzo szczęśliwi. Trudno się im dziwić, w końcu zachowali życie...

Historia spisana przez Tharima, Madroxa i X.


Tharim.
komentarz[14] |

Komentarze do "Opowieści Krasnoluda, cz. 2"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda
   W którą edycję Dungeons and Dragons grasz?
3.0
3.5
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   R. A. Salvato...
   Forgotten Rea...
   Szpony Larenil
   Leśna Zbroja
   Kamień z Nieba
   Troy Denning ...
   Mistyczny Woj...
   Aramil, cz. I...
   Download
   Na początek

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.020022 sek. pg: